środa, 17 kwietnia 2013

Praca nad pewnością siebie - dzień 1 (diagnoza problemu)

A jakoś spadek formy ostatnio zaliczam i to - co dziwne - psychicznej, bo fizycznie nie najgorzej. Powinno to iść w parze, a nie idzie...

Otstanio coraz częśćiej myslę o tym, co czeka mnie od wrzesnia, czyli o SZUKANIU PRACY. Jak juz kiedys pisałam obecnie jestem na urlopie macierzyńskim, a w miesiąc po urodzeniu Dżemika dowiedziałam się, że moje stanowisko zostanie zredukowane i generalnie nie mam do czego wracać. Wiem, że mam różne opcje np. urlop wychowawczy, powrót do pracy na 7/8 etatu (ale skoro mnie nie chcą i nie maja dla mnie roboty to nie wiem, co miałąbym robić - chyba podnosić szlaban na firmowym parkingu ;), ale zdecydowalismy, że najlepszym rozwiązaniem będzie zgoda na wypowiedzenie przyjęcie odprawy, ekwiwalentu finansowago za niewykorzystany urlop itd co zapewni mi utrzymanie do lutego 2014. No i wtedy powinnam podjąć pracę... Jest to o tyle korzystne rozwiązanie, że będę z Dżemikiem ponad rok, a nie - jak pierwotnie planowałam - tylko 7 miesięcy.

W związku z tym, że sytuacja na rynku jest taka, a nie inna intensywne poszukawanie roboty zamierzam podjąć już we wrześniu, tak by mieć na to 4-5 miesięcy.

To jest ta racjonalna i optymistyczna wersja wydarzeń: poszukam kilka miesięcy i znajdę coś fajnego, pracę za normalne pieniądze, która pozwoli mi się realizować i będzie interesująca.

Mimo tego, że mam głębokie wewnętrzne przekonanie, że tak bedzie coraz częściej myślę o tej sytuacji z niepokojem. Boję się rozmów rekrutacyjnych (ostatnio byłam na interview 6 lat temu...), boje się, że wyjdzie, że jestem głupia, niekompetentna, moje doświadczenie i wykształcenie mogę sobie w kieszeń wsadzić, że jestem za stara, zbyt nieudolna.

Słowem - myślę o sobie źle...

Zawsze lubiłam wyzwania, lubiłam nowe sytuacje, zmiany, nowych ludzi,  a teraz coś mi się odmieniło. Tak jakbym straciła całą pewność siebie, wierę w swoje możliwości... Winę za ten stan rzeczy upatruję w braku wyzwań zawodowych - nie pracuję już 6 miesięcy i jakos to sie widac odbija na mojej psychice. Z maluszkiem jest cudownie, ale wyzwań nie mam żadnych ...

Nie wiem, co z tym zrobić... Dziś diagnoza, rozwiązania przyjdą później:) Może ktoś mi coś podpowie? :)

PS. A wagowo coraz lepiej - 63,2 kg. Jem dużo, ale staram sie jeść zgodnie z indeksem glikemicznym i chodze od 6 do 10 km dziennie, co jak widać, daje efekty.